Zwycięstwami Atletico Madryt z Liverpoolem i Borussi Dortmund nad PSG zakończyły się wtorkowe spotkania ⅛ finału Ligi Mistrzów. Bohaterem wieczoru okazał się Norweg Erling Braut Haaland, który w swoim debiucie w Champions League w żółto-czarnych barwach ustrzelił dwa gole i dał wyraźną przewagę Borussii przed rewanżem w Paryżu. 19-latek zrównał się w liczbie bramek w LM z Robertem Lewandowskim.
Wtorkowe spotkanie w Lidze Mistrzów było wyjątkowe szczególnie dla Łukasza Piszczka. Polski obrońca świętował jubileusz 50-tego spotkania w Champions League i 350-tego w barwach Borussii. W historii klubu z Zagłębia Ruhry żaden inny zawodnik nie dokonał podobnej sztuki, dlatego w podzięce Piszczek przeciwko mistrzowi Francji zagrał w opasce kapitana. Polak zagrał solidnie, ale oczy całego świata skupione zostały na Norwegu Erlingu Haalandzie, który w przeciągu 8 minut dwukrotnie wpakował piłkę do siatki i zapewnił swojej drużynie cenne zwycięstwo w pierwszym spotkaniu ⅛ finału LM.
–Erling jest zawsze gotowy, zawsze chce strzelać bramki. Widać to na treningu, a co najważniejsze potwierdza to również w mecz. Strzelił dwa gole przeciwko PSG, co jest znakomitym osiągnięciem – powiedział Lucien Favre dla oficjalnej strony klubu z Niemiec.
Mimo że we wtorek na Signal Iduna Park padły w sumie trzy bramki, strzeleckie widowisko rozpoczęło się dopiero na 20 minut przed końcem spotkania. Wynik w 69. minucie otworzył Haaland, który wykorzystał chaos w polu karnym PSG i po błyskawicznej akcji swojego zespołu znalazł się sam na sam z Keylorem Navasem. Prowadzenie gospodarzy trwało tylko 6 minut, a bramkę na wyrównanie po podaniu od Mbappe zdobył nieprzypilnowany przez Piszczka Neymar.
Zobacz również: obstawianie bez podatku
Radość mistrzów Francji nie trwała jednak długo, bo Borussia potrzebowała zaledwie 120 sekund, by wyprowadzić zwycięski cios. Bohaterem niemieckiego zespołu ponownie został Haaland, który przyjął prostopadłe podanie i z 17. metra huknął na bramkę Navasa.
–Być może zagraliśmy ze zbyt dużym strachem przed popełnieniem błędu, a kiedy zbytnio skupiasz się na błędach, w końcu się one zdarzają – powiedział Thomas Tuchel, szkoleniowiec PSG, a przed dwoma laty – trener Borussi Dortmund. – Zabrakło nam pewności siebie i odpowiedniego rytmu, ale mam nadzieję, że przed rewanżem będziemy w lepszej dyspozycji i odwrócimy losy dwumeczu – dodał.
Decydujące o awansie do ćwierćfinału spotkanie pomiędzy PSG a Borussią odbędzie się 11 marca w Paryżu.
Nieco mniej bramek, ale nie mniej emocji widzieli kibice drugiego wtorkowego spotkania pomiędzy Atletico Madryt a Liverpoolem. Wynik już w 4. minucie spotkania otworzył Saul, który wykorzystał szczęście po rzucie rożnym i skierował piłkę do siatki. Co ciekawe, była jedyna bramka tego wieczoru, ale za to niezwykle ważna, bo dająca Hiszpanom przewagę przed rewanżem na Anfield.
W meczu, którego głównym arbitrem był Szymon Marciniak, Liverpool nie oddał ani jednego celnego strzału! Choć Anglicy kilka razy zagrozili bramce madrytczyków, żaden z podopiecznych Jurgena Kloppa nie oddał strzału w światło bramki. Kara dla Anglików mogła być bardziej surowa, bo w dogodnej sytuacji do strzelenia drugiej bramki dla Atletico znalazł się Alvaro Morata. Hiszpan poślizgnął się jednak w polu karnym i mocno chybił, zostawiając Anglikom większe pole manewru przed rewanżem 11 marca.
Sprawdź też: zagraniczni bukmacherzy w Polsce