Po pierwszych meczach tej fazy rozgrywek Liverpool rozgromił u siebie Romę 5:2, natomiast Bayern przegrał na własnym boisku 1:2 z Realem Madryt. Rzymianie udowodnili już grając z Barceloną, że potrafią się podnieść po wysokiej przegranej. Czy potrafi zrobić to drużyna Roberta Lewandowskiego?
Bawarczycy w opałach
Początkowo spotkanie rozgrywane w Monachium układało się dla gospodarzy pomyślnie. Ataków na bramkę i okazji na objęcie prowadzenia nie brakowało, pomimo dobrze zorganizowanej obrony przeciwników. Przeszkadzać mogły również liczne faule, w tym także na polskim napastniku. Mimo to, w 28. minucie obrońca Joshua Kimmich zdołał oddać świetny strzał na bramkę Keylora Navasa. Radość nie trwała jednak zbyt długo – Królewscy odrobili stratę po równie doskonałym i zaskakującym bramkarza Ulreicha uderzeniu Marcelo. Drugim, istotnym momentem tego pojedynku był fatalny w skutkach błąd Rafinhi, który praktycznie oddał piłkę Asensio, a ten podwyższył wynik na korzyść Realu.
Zobacz też: obstawianie bez podatku
Problem AS Romy?
Na to pytanie trudno jednoznacznie odpowiedzieć, mając w pamięci zwycięstwo nad Blaugraną, co stanowi niebywały wyczyn, aczkolwiek mecz rozegrany na Anfield nie daje im ogromnych nadziei – większość tego spotkania stanowiły popisy graczy LFC. Najpierw były to nieskuteczne ataki Sadio Mane, które stanowiły zapowiedź bramek, dwóch zdobytych przez Mohameda Salaha, jedną przez pudłującego z początku Senegalczyka i kolejne dwie przez Roberto Firmino. Trzeba jednak przyznać, że pod koniec gry piłkarze The Reds wyraźnie się cofnęli, co umożliwiło ich rywalom podjęcie działania. I tak celny strzał oddał Edin Dżeko, a chwilę później wykorzystał rzut karny Diego Perotti.
Co dalej?
Za nami pierwsza część półfinałów tej edycji Champions League. Wydawałoby się, że nietrudno wskazać jest faworytów, ale przecież dotychczasowe rezultaty zdecydowanie pokazują, iż futbol bywa bardzo nieprzewidywalny. Sprawa wciąż nie musi być rozstrzygnięta. A wy jak myślicie? Napiszcie o tym w komentarzach.